Każdy rodzic kocha swoje dziecko nad życie. Uwielbia, kiedy jest uśmiechnięte, zadowolone, chętnie zjada obiad, idzie za rączkę przechodząc przez ruchliwą drogę. Zanosi się z zachwytu, gdy dziecko samo potrafi zorganizować sobie zabawę, zasypia bez problemu. Jednak wszystko zmienia się w momencie, kiedy to oto dziecko rzuca się na podłogę z niezrozumiałego powodu, krzyczy i płacze przez 40 minut, bije siebie i innych w dzikim szale. Takie sytuacje często sprawiają, że rodzic czuje się bezsilny, zaczyna wątpić w swoje kompetencje, odczuwa frustrację lub złość. Dlatego ważne jest, aby uświadomić sobie, że to nie wina ani rodzica i braku jego umiejętności wychowawczych, ani samego dziecka.
Rodzice z niecierpliwością czekają aż dziecko zacznie osiągać kolejne etapy w rozwoju fizycznym: zacznie siedzieć, raczkować, chodzić. Z uwagą śledzą poszerzanie się umiejętności werbalnych dziecka: wyczekują pierwszego słowa, zachwycają się każdym kolejnym. Natomiast rozwój emocjonalny jest czymś oczywistym. I tak jak często wspieramy dziecko w nauce chodzenia, trzymając dziecko za rączkę, idąc krok za nim. Tak często zapominamy o wsparciu dziecka w osiąganiu tak ważnej umiejętności, jak radzenia sobie z emocjami. Często złościmy się na nie, kiedy krzyczy, płacze, bije. A czy ktoś krzyczy na dziecko, które się przewróci? Nie – biegniemy, aby je utulić, pocieszyć. Dziecko potrzebuje czasu na osiąganie kolejnych umiejętności w rozwoju fizycznym. Potrzebuje również czasu na rozwój emocjonalny.
Zacznijmy jednak od początku. Czyli od tego, gdzie wszystko się zaczyna. Od mózgu.
W momencie urodzenia mózg dziecka, a raczej jego podstawowa struktura jest już ukształtowana. Jednak to, co dla nas ważne, to fakt, że ulega on nieustannej przebudowie pod wpływem tego, co dziecko doświadcza. Przeżywanie różnych życiowych sytuacji, muzyka, którą dziecko słucha, ludzie, z którymi się spotyka, książki, jakie są mu czytane, emocje, których doświadcza – wszystko to uaktywnia neurony w mózgu i powoduje tworzenie się nowych połączeń. W pierwszych latach życia wpływ na to, jak ukształtują się połączenia w mózgu, mają rodzice. Jeśli rodzice rozmawiają z dziećmi o emocjach, nazywają je, nie ukrywaj swoich stanów emocjonalnych, poświęcają dziecku czas również wtedy, gdy doświadcza nieprzyjemnych emocji – powodują tworzenie się w mózgu połączeń, które będą odpowiadać za inteligencję emocjonalną, a także za radzenie sobie ze stresującymi sytuacjami. Dzięki niej dziecko w przyszłości będzie lepiej rozumiało emocje swoje i innych ludzi.
Skorzystamy z metafory użytej prze DJ. Siegel’a oraz T.P. Bryson [1]. Wyobraźmy sobie mózg jako piętrowy dom. Na parterze znajduje się pień mózgu, który odpowiada za podstawowe funkcje organizmu, popędy i wrodzone reakcje oraz układ limbiczny odpowiedzialny za silne emocje (gniew, strach, złość). Te niższe struktury mózgowe u dziecka są dobrze rozwinięte w momencie urodzenia. Na piętrze natomiast usytuowana jest kora mózgowa, a co nas interesuje najbardziej – kora przedczołowa. Prawidłowe funkcjonowanie kory przedczołowej pozwala na kontrolowanie przeżywanych emocji, podejmowanie decyzji, rozważanie konsekwencji swoich czynów, brania pod uwagę uczucia innych. Są to wyższe struktury mózgowe, które u dzieci nie są w pełni rozwinięte i jeszcze długo nie będę. Osiągają bowiem pełną dojrzałość około 21 – 25 roku życia.
To tak jakbyśmy budowali dom, ukończyli parter, natomiast na piętrze wciąż odbywałyby się prace budowlane: szpachlowanie, malowanie, wykańczanie. Trudno więc oczekiwać od dziecka, aby potrafiło kontrolować swoje emocje, było w pełni empatyczne, postępowało właściwie, dokonywało zawsze moralnie odpowiednich wyborów. Nie jest ono do tego zdolne, ze względu na fakt, że mózg nie jest w pełni dojrzały i cały czas się kształtuje. „Parter” mózgu jest lepiej rozwinięty dlatego bardzo często przejmuje kontrolę, powodując ataki histerii, wybuchy złości. Dziecko jest zalewane przez emocje. Niższe struktury mózgowe otrzymują ogromny zastrzyk energii, w efekcie niewiele ich zostaje do zasilenia dopiero co kształtującego się „piętra” mózgu. Dziecko rozwojowo nie jest w stanie zachować spokoju w sytuacjach, które wywołują silne emocje. Ich mózgi nie są po prostu wystarczająco dojrzałe emocjonalne.
Co jeszcze, poza niedojrzałym mózgiem może wyzwalać lub potęgować wybuchy emocji u dziecka? Do takich „wyzwalaczy” możemy zaliczyć:
– głód – spadek cukru, powoduje wyzwalanie hormonów stresu,
– zmęczenie,
– przejmowanie emocji rodziców – dziecko chłonie jak gąbka wszelkie nastroje rodziców, które muszą znaleźć gdzieś swoje ujście,
– potrzeby psychologiczne – pisał o nich Eric Berne [1]. Są to:
Potrzeba stymulacji, dziecko potrzebuje odpowiedniej ilości bodźców. Kiedy zwyczajnie się nudzi, próbuje w dostępny mu sposób to zmienić. Na przykład krzycząc, bijąc brata.
Potrzeba struktury – niezbędna w przypadku dzieci jest rutyna, powtarzalność oraz jasno określone zasady. Ich brak wprowadza chaos w funkcjonowaniu dziecka , co może przekładać się na jego zachowanie.
Potrzeba pomocy w poradzeniu sobie z jakąś emocją, wydarzeniem. Czasami dziecko wpada w histerie, zaczyna źle się zachowywać, bo wcześniej doświadczyło czegoś, co było dla niego frustrujące. W ten sposób wyrzuca z siebie nagromadzone napięcie.
W jaki sposób dzieci najczęściej wyrażają nieprzyjemne dla nich doznania, emocje? Dzieci rozładowują swoje napięcie poprzez dostępne im techniki: płacz, krzyk, często połączone z rzucaniem się na podłogę, kopaniem i biciem na oślep. Kolejne to: ssanie paluszków, tupanie, gryzienie, piszczenie, szczypanie, uderzanie kogoś. Są również dzieci, które w momencie zdenerwowania lub strachu, zwracają się ku sobie: uderzają się w głowę, gryzą się, drapią, ciągną za włosy. Są to tak zwane zachowania autoagresywne i gdy występują tylko w sytuacjach złości lub frustracji, są sposobem na odreagowanie, poradzenie sobie z sytuacją.
Jak rodzice powinni reagować w tych trudnych momentach?
Dziecko, które zaczyna się złościć, jest tak wytrącone z równowagi, że nie jest w stanie korzystać z i tak skromnych zasobów wyższych struktur mózgowych (piętra mózgu). Zmiany w mózgu powodują wyłączenie ośrodków werbalnych i logicznego myślenia. Dlatego tłumaczenie dziecku czegokolwiek w tym momencie nie ma najmniejszego sensu.
W pierwszej kolejności powinniśmy pomóc dziecku się uspokoić, jeżeli dziecko pozwala się przytulić – należy to zrobić. Jeśli nie, wystarczy być obok, dając do zrozumienia, że jesteśmy tu pełni zrozumienia, współczucia i troski. Możemy do dziecka łagodnie przemawiać, co pozwoli nawiązać z nim kontakt. Najważniejsze, aby wesprzeć dziecko i umożliwić mu wyciszenie się. Kiedy to nastąpi, zasoby wyższych struktur mózgowych znowu staną się dostępne, a dziecko odzyska zdolność słuchania. Możemy wówczas zacząć rozmowę z dzieckiem, pomagając mu nazwać emocje, opisać sytuację, mówiąc o właściwym i niewłaściwym zachowaniu. „ Zdenerwowałeś się, bo woda wleciała Ci do oczu. Rozumiem. Ale nie powinieneś bić i kopać, kiedy się zezłościsz. Możesz powiedzieć mamie, aby następnym razem ostrożniej myła Ci włosy”.
Rodzice woleliby, aby ich dzieci nie miewały „trudnych momentów”, jednak prawda jest taka, że są one niezbędne dla rozwoju mózgu. Jest to dla niego pewnego rodzaju gimnastyka. Aby wyższe struktury mogły się rozwinąć potrzebują nieustannego ćwiczenia i stymulacji. Odpowiedni rozwój „piętra mózgu” jest niezbędny do kształtowania się inteligencji emocjonalnej i społecznej. Jeżeli rodzic wspiera dziecko w przeżywaniu emocji, nie tylko tych przyjemnych, jest przy nim, otacza jest uwagą i zrozumieniem, jednocześnie wyznaczając granice zachowań dopuszczalnych i niedopuszczalnych. W mózgu dziecka tworzą się połączenia, które odpowiadać będą za system radzenia sobie ze stresem, podejmowanie decyzji w chwilach wzburzenia, kontrolowanie swoich reakcji.
Uczmy dzieci radzenia sobie z emocjami: liczenia do dziesięciu, głębokich oddechów. Niech wyrażają swoje emocje tupiąc nóżkami, targając gazetę na drobne części, uderzając poduszkę. Nazywajcie ich emocje, ale również swoje własne. Tak, aby dzieci otrzymywały od Was informacje o tym, co przeżywacie. Należy unikać metod typu „time out”, czy „karny jeżyk”. Nikt z nas nie zostawiłby płaczącej, smutnej żony/męża samego ze swoimi problemami. Zatem nie róbmy tego również dzieciom. W momencie złości są zalewane przez hormony stresu, pozostawienie ich bez wsparcia daje im informacje o tym, że miłość rodzica jest warunkowa. Jeśli dziecko zachowuje się w porządku rodzic jest dostępny, jeśli nie radzi sobie z emocjami, jest pozostawione samo sobie. Nawet, jeżeli samo się uspokoi, uczy go to tego, że nie może liczyć na rodziców w sytuacjach, gdy jest mu źle, gdy nie radzi sobie, jest zagubione. Poza tym te sposoby zaprzepaszczają szanse na kształtowanie się połączeń odpowiedzialnych za efektywne radzenie sobie ze stresem w przyszłości.
Podsumowując: Struktury mózgowe odpowiedzialne za kontrolę emocji, nie są wystarczająco rozwinięte u małego dziecka. Doświadczanie trudnych emocji jest okazją dla kształtującego się mózgu ćwiczenie piętra mózgu i tworzenie nowych połączeń, które zaowocują rozwojem inteligencji społecznej i emocjonalnej. A co najważniejsze wpływ na to jak rozwinie się mózg dziecka oraz jego umiejętności radzenia sobie z emocjami, podejmowania decyzji, empatia, moralność – mają oczywiście rodzice :).
Psycholog -Katarzyna Burtna
[1]Siegel D.J., Bryson T.P., Zintegrowany mózg – zintegorwane dziecko, Poznań 2013
[2] Suterland M., Mądrzy rodzice, Warszawa 2014