Córka od urodzenia jest uczulona na mleko, w późniejszym czasie okazało się, że uczula ją również kakao. Któregoś dnia, gdy po raz kolejny usłyszałam smutne; “mamuś, jak ja bym chciała czekoladkę zjeść” postanowiłam znaleźć w Internecie przepis i zrobić jej wymarzoną czekoladkę. Okazało się, że nie jest to zadanie niemożliwe. Próbowałam kilku przepisów, aż w końcu zaczęłam robić „na oko”.
Julka jest szczęśliwa, bo ma swoją czekoladkę, a i mąż nie narzeka.
Potrzebujesz:
- 100 g tłuszczu kokosowego nierafinowanego
- 4 kopiaste łyżki karobu
- opcjonalnie płynne słodziwo (miód, syrop klonowy)
- dowolne dodatki: orzechy, suszone/liofilizowane owoce, ekspandowany amarantus i inne
- foremki silikonowe lub papier do pieczenia
Przygotowanie:
Podgrzej olej kokosowy na małym ogniu, tak aby był płynny. Dodaj słodziwo i karob. Wymieszaj całość. Przelej do foremek lub po prostu wylej na papier do pieczenia. Posyp ulubionymi dodatkami. Ostudzone wstawiamy do zamrażarki na 2 godziny lub do lodówki, na co najmniej 12 godzin.



Przechowywanie:
Czekoladki można przechować w zamkniętym pojemniku do 2 tygodni w lodówce, lub do pół roku w zamrażarce.
U nas z okazji świąt Wielkanocnych czekoladki w wydaniu “kurczaczkowym”.
Nina Nicpon


