Wiosnę mamy! Drzewa okryły się zielenią, ptaki się rozśpiewały, koty marcują na całego, a dzieci? Cóż, rozrabiają i chcą wychodzić na podwórko.
Dla wielu z nas, mam, codzienny, obowiązkowy przecież spacer z dzieckiem, to udręka. Szczególnie z dzieckiem nieco bardziej samodzielnym, które w wózku nie chce siedzieć dłużej niż minutę, ale też nie potrafi jeszcze spacerować, bo: nóżki bolą, chce na ręce, wszystko dookoła jest fascynujące i na tyle zajmujące, że trzeba wciąż na nowo zbaczać z trasy.
Co zrobić, by spacery były przyjemniejsze? Poddać się! Lecz w sposób czynny, nigdy bierny. Nie dość, że nauczymy nasze dziecko wielu nowych, ciekawych rzeczy, będziemy miały okazję poopowiadać mu o świecie, to jeszcze może na tych wyprawach skorzystać nasza figura.
Przede wszystkim zaplanuj trasę. Wybierz drogę, którą dziś pójdziecie i wykorzystaj ją jak najlepiej. Jeśli spacerujesz po parku, możesz zachęcić malucha do podbiegów od ławki do ławki (sama też biegaj, od kogoś dziecko musi się tego nauczyć), albo do pokonywania trasy w podskokach czy na jednej nodze. Jeśli masz młodsze dziecko, któremu trudno będzie sprostać takim zadaniom, ułatw mu to. Weź z sobą rowerek lub hulajnogę, woreczki wypełnione piaskiem, które będzie rzucać na drogę i podnosić pokonując trasę lub skakankę, która rzucona wytyczy zupełnie nowy szlak.
Jak najwięcej się ruszaj. Przykład idzie z góry. Jeśli więc mama regularnie trenuje i pokazuje swoim dzieciom, jak się to robi, one również będą uprawiały sport. Trudno oczekiwać fascynacji sportem od dziecka, które nigdy wcześniej go nie uprawiało, bo ulubionym zajęciem mamy jest… oglądanie telewizji. Dlatego też, czując niechęć do wszelkich rodzajów aktywności pomyśl nie tyle o sobie, ile o swoim dziecku. Już teraz kodujesz w nim pewne zachowania i to od ciebie zależy, czy w przyszłości twoja córka będzie atrakcyjną, pewną siebie, szczupłą i zdrową nastolatką, czy wręcz odwrotnie. Pamiętaj, że wyjście z dzieckiem na podwórko to nie tylko zabawa w piaskownicy. Dlatego też wykorzystaj zabawy ze swojego dzieciństwa: skakankę, grę w klasy, rzucanie do celu, wspinanie się po drabinkach i trzepakach. Jeśli ty mając kilka lat, wspaniale się przy tym bawiłaś, spodoba się to i twojemu dziecku.
Zaszalej i bądź sobą! Zastanawiające jest czasem, jak bardzo wstydzimy się wyluzować przy własnych dzieciach. A cóż krępującego jest we wspólnym treningu na ścieżce zdrowia albo zabawie w ciuciubabkę? Nie bójmy się pokazać naszym dzieciom, że jesteśmy spontaniczne, że potrafimy się bawić. Przecież potrafimy! W szalonej gonitwie po placu zabaw za maluchem nie ma nic złego ani wstydliwego. Dajmy upust swojej energii i fantazji i bądźmy z naszymi dziećmi na sto procent.
Wszystkim nam wyjdzie to na dobre. Będziemy bliżej siebie, będziemy sobie bardziej ufać, będziemy się mocniej kochać. I będziemy zgrabniejsze!
Beata Marcinowicz