Dziś w nocy po nagłej – trzeciej operacji grono Aniołków powiększyło się o Mikołaja Marczaka.
W poniedziałek Mikołaj przeszedł pomyślnie pierwszą operację, która trwała 9 godzin. Po drugiej – wtorkowej, serduszko Mikołaja zostało odłączone od aparatury medycznej i biło samodzielnie. Niestety w środę w nocy wynikła potrzeba przeprowadzenia trzeciej operacji, której to małe i waleczne serce nie przetrwało.
Rodzicom Mikołaja przesyłamy wyrazy współczucia. Zrobiliście wszystko, aby Wasze dziecko miało szansę. Byliście dzielni i waleczni. Reszta była w rękach Boga. Tak postanowił.
„Do bram niebieskich zapukało dziecię, wiedząc że nie ma go już na świecie. Po jego twarzy łezki spływały i szeptał przy tym: „Ja chcę do mamy”. Czy tak naprawdę stać się musiało? – w główce zadawał sobie pytanie. Nagle bramę otworzył Stróż Anioł jego i głośno powiedział…„Nie płacz, kolego. Troszkę pobędziesz tu z nami i wkrótce spotkasz się z rodzicami”. Dziecię spojrzało na Stróża swego, wciąż nie mogąc pojąć dlaczego. Bardzo chciało wrócić do mamy i nie przechodzić przez próg tej bramy. Anioł wziął wtedy dziecię na ręce, pokiwał głową jakby w podzięce, coś mu tłumaczył, wyjaśniał dlaczego, mówił tak cicho, by nikt nie słyszał tego. Po krótkiej chwili dziecię na niego spojrzało, przetarło oczka, płakać przestało. Wtuliło się mocno w Anioła ramiona, szepcząc do ucha: „Chodźmy do Boga”. Gdy przechodzili przez wielką bramę, dziecię spojrzało jeszcze przez ramię. Pomachało rączką na pożegnanie swojej jedynej, najdroższej mamie. Gdy się wrota za nim zamknęły, synek wyszeptał jeszcze te słowa: „Każdego dnia przychodził tu będę, by was powitać kochani rodzice. Będę się modlił za wami do Boga, by nigdy więcej nie spotkała was trwoga. Za mnie kochajcie moje rodzeństwo i pielęgnujcie swoje małżeństwo. Chociaż Wam nigdy nie powiedziałem – Kocham was bardzo (a tak bardzo chciałem). I zanim Anioł się zorientował, dziecię zasnęło w jego ramionach ze smutną minką, słonymi łzami, bo będzie tęsknić za rodzicami…” – zaczerpnięte z sieci, jak dziś boli…..