Przyczyn rezygnacji z karmienia piersią jest bardzo wiele. Trzeba zrozumieć te mamy, które taką decyzję podjęły, lub do takiej decyzji zostały zmuszone przez „sytuacje życiowe”. Nie potępiaj ich lub – co gorsza –nie wpędzaj w poczucie winy. Matkę można zachęcać do karmienia piersią, ale nie można jej do tego zmusić.

Beata

Jak się junior urodził, nie miałam pokarmu, pojawił się dopiero po kilku dniach. W tym czasie dostawał mm, najpierw w szpitalu, potem w domu. W szpitalu wsparcie było średnie, tylko gadanie, że mam przystawiać.

Poród był wywoływany trzy razy, groziła mi cesarka, której bardzo nie chciałam, nie radziłam sobie psychicznie z całą sytuacją. Gdy już zaczęłam karmić piersią, pojawiły się kolki.

Kajetan płakał całymi godzinami i bez przerwy domagał się piersi. Położna środowiskowa była u mnie dwa razy. Dobre rady dawała i tyle było pomocy w karmieniu.

Szybko okazało się, że syn ma skazę białkową, zmieniłam dietę i dalej karmiłam, co 40 min przez całą dobę. Mam płaskie brodawki, karmiłam przez kapturki, ale i tak miałam rany, które krwawiły.

Każde karmienie to był jeden, wielki ból. Po dwóch miesiącach się poddałam. Nie dałam rady psychicznie i fizycznie.

Nie jestem przeciwnikiem karmienia naturalnego! Jestem bardzo za, tylko chyba nie każda z nas ma do tego predyspozycje.Uważam, że społeczeństwo za mało wspiera karmiące mamy i zbyt łatwo pozwala się odpuszczać karmienie piersią. Każdy mówi; nie martw się, to nie koniec świata, sztucznym też można, a przecież to jest cud a cuda trzeba pielęgnować

Poczucia winy nie mam, mam żal do natury, że jako jedna z niewielu nie umiałam tego robić, i trochę do siebie, że może za mało się starałam, chociaż przy córce starałam się bardzo a i tak nie karmiłam tak długo jak chciałam.

karmienie (3)Sylwia

Cóż… bardzo chciałam karmić. W szpitalu nikogo to za bardzo nie interesowało. Kazali karmić i dostawiać ale nikt nie pokazał jak poprawnie to robić, co należy czuć jak schodzi mleko. W efekcie czego, nie miałam pokarmu, a moje dziecko było niedożywione i trzy razy zsiniało z zasłabnięcia. Wystraszyłam się o życie dziecka i zdecydowałam na mm.

Nie jestem z tego powodu dumna, ale świat się nie skończył, a moje dziecko jest silne i zdrowe i to się liczy.

Mam wrażenie, że inne mamy bardzo szybko mnie źle za to oceniają. Patrzą na mnie jak na gorszą, bo nie umiałam dziecka wykarmić piersią.

Paulina

Mały urodził się po terminie, i albo ja nie umiałam przystawiać albo on nie umiał zassać. Dodatkowo od początku spał po sześć godzin w dzień i w nocy ciągiem. Przestał przybierać na wadze. Nasz lekarz pediatra, twierdził, że dziecko śpi, więc trzeba się cieszyć, nie mówił, żeby go wybudzać. Ufałam mu. Niestety, synek stracił na wadze i musiałam zacząć go dokarmiać mm.

Teraz wiem, co źle zrobiłam i żałuję, że słuchałam „dobrych rad”.

karmienie (2)Sylwia

W szpitalu nikt mi nie pomógł, nie doradził, pielęgniarka kazała mi kupić kapturki. Córce zaczęłam pierś przykładać dopiero w czwartej dobie życia. Mała nie umiała zassać.

W domu odciągałam pokarm laktatorem, ale ciągle miałam malutko mleka, córeczka się denerwowała, ja też, i w końcu przeszłam na modyfikowane.

Poddałam się, nie dawałam rady psychicznie.

Ela

Pierwsze cztery dni po porodzie karmiłam piersią i dokarmiałam mm.W piątej dobie przy ściągnięciu szwów, okazało się, że brzuch się rozsypuje, trafiłam na ginekologie, przyjmowałam sporo leków i leżałam w szpitalu, prawie miesiąc bez dziecka.

Po powrocie do domu córka złapała pierś tylko na kilka dni.W sumie dwa tygodnie karmiłam piersią. Przyzwyczaiła się już do butelki, smoczka i mm.

Gdy córka choruje, a często choruje, to myślę, że karmiąc piersią mogłaby mieć lepszą odporność.

Zazdrościłam karmiącym mamom tej bliskości, jaka dawało karmienie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMałgosia

Jestem mamą dwuletniej Michalinki, naszego małego cudu. Cudu w tym również kontekście, że ja, matka Małgorzata, jestem osobą przewlekle chorą, która raczej nie marzyła, że kiedyś zostanie mamą.

Od wielu lat, z powodu mojej choroby, jestem poddana sterydoterapii, a przed trzema laty, również leczeniu biologicznemu. Michalina urodziła się rok po tym, jak poddałam się po raz pierwszy leczeniu biologicznemu, a moje zdrowie znacząco się poprawiło. Całą ciążę łykałam małe dawki sterydów, żeby nie dopuścić do nawrotu choroby, szczególnie w ciąży. Sterydy nie przedostają się do dziecka. Cały problem zaczął się wtedy, kiedy Michalina już się urodziła. Na pierwszej wizycie poinformowano mnie, że pod żadnym pozorem karmić mi nie wolno.

I tutaj zaczął się ten karmieniowy terror. W szpitalu pozostawiono mnie tak trochę samej sobie. Musiałam prosić się o leki wstrzymujące pokarm. Położne, patrzyły na mnie z pogardą, gdy karmiłam moją maleńką butelkami mleka modyfikowanego. Nikt nie zapytał nawet o powód tego, że nie próbuje karmić dziecka piersią. Było to bardzo nieprzyjemne.

O słowach otuchy i zapewnienia, że nie jest to aż taka tragedia mogłam pomarzyć. Wręcz głośno i wyraźnie dawano mi do zrozumienia, że karmienie piersią jest najważniejsze.

Z lekarzami nie było lepiej, traktowali mnie trochę jak niepoważną. Dopiero jak tłumaczyłam, dlaczego tego nie robię, jakoś mi wybaczano. Z niechęcią wspominam ten czas.

Po wyjściu ze szpitala nie było wcale lepiej. Pierwsze pytanie nawet najbliższej rodziny i znajomych, którzy wiedzieli o moich problemach zdrowotnych to; czy karmię piersią? Wtedy, w połogu, było to najbardziej okrutne pytanie, jakie mi zadawano. Doprowadzało do szału i ostatecznie depresji.

Teraz, moja córeczka ma prawie dwa lata, a ja nabrałam dystansu i już potrafię o tym opowiadać, chociaż ten okres był dla mnie bardzo ciężki.

Ania

W piątym tygodniu wizyta u lekarza i szok, informacja zwaliła mnie z nóg – bliźniaki. Cała ciążę byłam przerażona myślą jak sobie poradzę. Przeskok z jednego dziecka na troje.

Planowałam karmienie naturalne, przeczytałam wszystkie lektury na temat karmienia bliźniaków – niepotrzebnie. W marcu 2010r. urodziły się bliźniaki przez cc. Maciek ważył 2320 a Bartek 3230. Karmiłam naturalnie przez dwa tygodnie na zmianę z mlekiem modyfikowanym. Laktator poszedł w ruch, mleka przybywało, jednak już po miesiącu się poddałam. Nie mając pomocy, nie dawałam rady karmić ich na zmianę, bo oczywiście zawsze byli głodni jednocześnie. Karmienie obu naraz ze specjalną poduszką do karmienia też nie pomagało, bo jak jeden się krztusił i podnosiłam go do góry, to drugi gubił cyca i był dramat. Nie wytrzymałam i przeszłam na mm. Wówczas trochę odetchnęłam, bo karmiłam ich siedząc po turecku, między nimi, wprawdzie zawsze ręce bolały, ale byli nakarmieni o tej samej porze i było mniej płaczu. Wiem, że gdyby był ktoś obok mnie, kto pomógłby mi w tych pierwszych miesiącach życia bliźniaków, to pewnie karmiłabym naturalnie. Jednak ja takiej pomocy nie miałam i wyboru też zbytnio nie. Zdecydowałam tak i nie mam do siebie pretensji, wygrał rozsądek.

Pierwsze miesiące a nawet lata to był koszmar, kolki, ząbkowanie itd. Teraz mają 5,5 roku. Są pełni energii, w ogóle nie chorują.

Mam trzech zdrowych synów i z tego jestem dumna. Tak, więc mamy BMW- Bartek, Maciek, Wojtek.

 

 

Poprzedni artykułSuplementy poza kontrolą
Następny artykułMiód- antybiotyk, który może być niebezpieczny